piątek, 24 kwietnia 2015

Dwoje do poprawki

Obserwując znajome pary jestem w stanie podzielić je na kilka grup:

  • Bliźnięta syjamskie robiące wszystko razem i mające takie samo zdanie na każdy temat. Dłuższe przebywanie w ich towarzystwie może zakończyć się cukrzycą
  • Ogień i woda - totalne przeciwieństwa (ja i mój narzeczony także należymy do tej grupy)
  • Walczące ze sobą Pit Bulle - on i ona mają rację, żadne nie odpuści. Nie radzę się z takimi wdawać w dyskusję, bo można przy okazji oberwać
  • Mimozy - żyją obok siebie bez większych emocji. Przy kimś takim jestem w stanie wyjść z siebie i stanąć obok. Za nerwowa jestem na takie znajomości.
Jak już wspomniałam, ja i moja druga połowica jesteśmy totalnie różni. Mnie jest wszędzie pełno, on jest spokojny. Nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości, jemu to sprawia nieco trudności. On uwielbia II wojnę światową, a ja chętnie przeteleportowałabym się do średniowiecza (pewnie by mnie na stosie spalili, ale co tam, przynajmniej ciepło by mi było). Mamy też wspólne zainteresowania, aż tak źle z nami nie jest, ale do bliźniąt syjamskich nam daleko.
Wiele osób twierdzi, że jesteśmy do siebie podobni z wyglądu. O przepraszam, ja mam większy biust :P ale mamy mniej więcej tyle samo wzrostu, oczy tego samego koloru i podobne rysy twarzy. Pewnie będziemy się zabijać o to, które z nas bardziej przypomina nasze dziecko.
Zanim mój narzeczony mnie poznał, był grzecznym chłopcem. Ja jestem wyszczekana i na moje nieszczęście, narzeczony szybko się wyszkolił i czasem nie jestem w stanie mu się odgryźć. Przykłady? Proszę bardzo.
Leżymy sobie na łóżku. On całuje mnie po szyi. Musicie wiedzieć, że jest okularnikiem. Jego okulary zaplątały się w moje włosy. Oczywiście ofuczałam go za to. Na co on ze stoickim spokojem odparował: "nie martw się, ty też niedługo będziesz nosić okulary". Piła menda do mojej pracy przed komputerem. Nie moja wina, że chce sobie wziąć za żonę panią korektor.
Przeglądam suknie ślubne. Pytam narzeczonego czy ma jakąś sugestię co do tego, jak ma wyglądać. Powiedział, że tak. Ma być łatwa w zdejmowaniu...
Znalazłam u mojego narzeczonego siwy włos. Mówię mu o tym. On patrzy na mnie i mówi: "no co, zamieszkałem z tobą, czego innego można się było spodziewać". No i witki mi opadły.
Takich przykładów jest wiele. Ja też nie pozostaję mu dłużna. Tak, jestem wrednym człowiekiem i dobrze mi z tym. Jemu też :)
Nie jesteśmy idealni, ale nie przeszkadza nam to. Ideały są nudne. Oboje powinniśmy iść do poprawki, ale obawiam się, że wtedy już nie bylibyśmy tacy fajni :)

5 komentarzy:

  1. Najważniejsze, żeby mieć o czym ze sobą rozmawiać, najlepiej na każdy temat. Bez ciekawej rozmowy nie ma kontaktu i związek staje się nudny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie chyba najgorsze warianty to mimozy i walczące ze sobą osobniki - po prostu są męczące dla otoczenia :) Natomiast w każdym związku jakaś płaszczyzna porozumienia i dialog musi wystąpić, bo inaczej katastrofa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne takie przekomarzanie. U mnie w związku były niekończące się walki o nic - musiałam to zakończyć, bo czułam się już zmęczona. Teraz mi dobrze. Ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  4. U Was i w swoim związku widzę wiele podobieństw, a to dobrze wróży, bo my mamy dłuuuugi staż. Ktoś mądry powiedział, że kochać to nie znaczy patrzeć sobie w oczy, ale patrzeć w jednym kierunku. A o kieckę faceta nie pytaj, chociaż Twój odpowiedział fajnie, już go lubię...

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe fajny wpis :) masz racje różne są pary bo różni są ludzie :) hehe
    z tego co piszesz fajna z Was para :) najlepiej własnie brać wszystko na żarty :) też lubię dogryzać :D i jestem wredna :))

    OdpowiedzUsuń